Zacznijmy od tego, że właściwości chemiczne pary wodnej sprawiają, że przemieszcza się ona z pomieszczeń ciepłych w stronę miejsc o niższej temperaturze — najczęściej jest to zewnętrze budynku. W zależności od tego, na jaką przegrodę pomiędzy tymi dwoma miejscami natrafi, przenika ją z określoną prędkością. Jest ona zależna od współczynnika dyfuzji pary wodnej. Jeżeli para przemieszcza się zbyt szybko, może się ona skroplić, czyli przejść ze stanu gazowego w stan płynny, który może powodować uszkodzenia ścian, stropów czy nawet dachu.
W miejscach, w których para może się skraplać, stosuje się materiał, który ma za zadanie zatrzymanie jej wewnątrz. Elementem tym — najczęściej — jest folia paroizolacyjna. Używa się jej przede wszystkim w przegrodach zewnętrznych tj. ściany, dachy. W tych, znajdujących się wewnątrz budynku, folia nie jest konieczna, natomiast dobrze jest użyć jej przy obudowie łazienki. W przypadku budownictwa szkieletowego musi ona znajdować się w ścianach zewnętrznych.
Struktura folii paroizolacyjnej uniemożliwia zapewnienie stuprocentowego zatrzymania przesiąkania wilgoci. W zależności od wybranego producenta i rodzaju, jej paroprzepuszczalność oscyluje wokół 0,5 g/m
2/dobę. Wartość ta oznacza, że w ciągu 24 godzin, przez 1 m
2, przedostało się 0,5 g wody.
W sklepach można znaleźć aż 4 rodzaje folii:
- wykonane z polietylenu
- wykonane z polipropylenu,
- membrana o zmiennym oporze dyfuzyjnym (również wykonana z polipropylenu),
- ekrany termoizolacyjne o warstwowej budowie.
Tak rodzajów, jak i producentów folii izolacyjnej na rynku jest zatrzęsienie. Jest ona ważna szczególnie w przypadku ocieplenia budynku wełną mineralną. Ma ona to do siebie, że nasiąka wilgocią i traci swoje właściwości izolacyjne. Przy wyborze ocieplania obiektu pianką PUR, sprawa jest znacznie mniej skomplikowana, ale o tym — dalej.